Dlaczego warto kupić Ebooka? || Lifestyle

Autor: 100icky

Swój podręczny bank ulubionych książek zakupiłem z myślą o studiach. Argumentem stojącym za zakupem czytnika Ebook było  to, że potrzebowałem łatwego i szybkiego dostępu do wymaganych pozycji, a o takie najłatwiej drogą elektroniczną. Oczywiście, że mógłbym takowe czytać na ekranie komputera, ale kto by chciał katować swoje oczy setkami stron, palących niebieskim światłem.

Okazało się, że Ebook większe zastosowanie znalazł w sferze mojego życia prywatnego i teraz nie wyobrażam sobie bez niego życia!

Zanim zacznę mówić o pozytywach tego pięknego urządzenia, z góry odpowiem na zarzuty wszystkich moli książkowych, zakochanych w zapachu papieru, szeleście przekładanych kartek i obrazie przeczytanych pozycji, dumnie spoczywających na półce. Niestety czytnik elektronicznych książek jest wykastrowany z tych przyjemności, ale w zamian dostarcza szereg innych!


Ale tak tutaj?

Te nieocenione cholerstwa zwykle mają rozmiar niewielkiego tabletu, dzięki czemu łatwo zabrać je w podróż tramwajem, pociągiem, samochodem czy międzygwiezdnym krążownikiem. Warto jednak pamiętać, żeby pod żadnym pozorem nie korzystać z urządzenia "za kółkiem", bo grozi to zderzeniem z pasem asteroid, a w takim wypadku nie ma co liczyć na auto-casco.

Dasz radę wsadzić tu tego olbrzyma?

Tak się składa, że pamiętam jeszcze czasy dyskietek, wśród których największe kozaki osiągały niewyobrażalną pojemność jakiś 200MB. To niesamowite, że dożyliśmy czasów, w których karty pamięci wielkości koniuszka palca, mogą zmieścić nawet pięć tysięcy razy więcej danych. W przypadku czytnika Ebook wystarczy pamięć wbudowana + ewentualna dodatkowa karta pamięci, aby pomieścić całą bibliotekę. Co to oznacza? Tyle, że ten niepozorny skurczybyk może przechowywać całe tysiące książek, dostępnych od tak.
Przypomnij sobie moment, w którym pierwszy raz wziąłeś/aś do ręki Biblię, czy grube tomiszcza Sienkiewiczowskich tworów. Dość duża waga i nieprawdopodobna nieporęczność nie zachęcały, prawda? Z Ebookiem to nie kłopot. Sam posiadam na swoim egzemplarze wymienionych wyżej tytułów, plus kilka dodatkowych "klocków", a mój czytnik nie przytył nawet grama! 

Jak w raju

Ekrany Ebooków nie mają nic wspólnego z wyświetlaczem twojego smartfona, czy komputera. W tym przypadku mamy do czynienia z tzw. e papierem, który wizualnie niemalże do złudzenia przypomina ten prawdziwy. Są to ekrany przystosowane do czytania, a więc zrobione w taki sposób, aby nie męczyły oczu czytelnika. No i nie odbijają światła!
Da się czytać także w całkowitych ciemnościach, jednakże do tego potrzebny jest model czytnika, wyposażony w podświetlenie ekranu.

Jednym palcem 


Większość czytników ma przyciski umiejscowione w taki sposób, aby można było łatwo, jedną ręką (ba, jednym palcem!), przerzucać kolejne strony. Sama poręczność urządzenia, to dla mnie naprawdę nieoceniony atut. Wystarczy tylko, że ułożę się wygodnie w fotelu i jedyne co muszę robić, to leciutko zginać palec, gdy chcę przejść do dalszego ciągu historii.

Niczym błyskawica

Mieszkam w małej mieścinie i ciężko tu o dobrze wyposażone księgarnie, nie wspominając już o galeriach handlowych. Byłbym czytelniczo sparaliżowany, tym bardziej, że mamy epidemię i odrobinę ciężko teraz z dostępnością towaru. Na szczęście istnieje coś takiego, jak zakupy elektroniczne, a w przypadku kupowania książek w ebookowych formatach, zbędny jest nawet kurier, a co za tym idzie, totalnie znika jakikolwiek czas oczekiwania na produkt!

Po prostu wchodzę na stronę sklepu, wybieram to, co mnie interesuje, wykonuję szybki przelew i cyk - mogę już pobrać książkę. Teraz wystarczy tylko przerzucić pobrany plik na Ebook i voila. Fotel, kawka i kolejna podróż wgłąb literackich światów gotowa.


Który najlepszy?

Nie wiem. Przed dokonaniem zakupu byłem nastawiony na któryś model Kindla, ale pracownik sklepu przekonał mnie, że może warto spróbować czegoś innego. Nie chciałem także przepłacać za urządzenie, a największe kozaki  na wystawie, zdecydowanie znajdowały się poza zasięgiem mojego budżetu.

W końcu zdecydowałem się na InkBOOK Lumos, który za przystępną cenę (między 300 a 400 zł) oferuje wszystko, co jest potrzebne do szczęścia, a nawet trochę więcej. Na początku nie byłem przekonany do specyfikacji ekranu, bo mowa tu o rozdzielczości 800x600, ale moje wątpliwości zostały szybko rozwiane. Tekst czyta się bardzo przyjemnie, można go sobie powiększać i pomniejszać tak, aby dostosować do własnych upodobań. Dodatkowo mamy do dyspozycji podświetlany ekran, który przydaje się nad wyraz często. Jest jeszcze Wi-Fi, ale przyznam, że nigdy z niego nie korzystałem. 

W wyborze najlepszego ebooka zapewne pomogą ci internetowe fora złożone z użytkowników, którzy weszli w posiadanie konkretnych modeli. Ja od siebie mogę powiedzieć tyle, że do tego czasu mój InkBOOK Lumos sprawuje się bardzo dobrze i równie sprawnie umila mi długie, kwarantannowe tygodnie.

Jedno jest pewne. Ebooki to zupełnie inny level czytania i jestem w stanie polecić je każdemu, kto, chociaż od czasu do czasu, lubi zanurzyć się w magicznych odmętach literatury.


Ogłoszenia parafialne
Dzięki za dobrnięcie do końca. Mam nadzieję, że tekst okazał się pomocny. 

Skoro już tu jesteś, chciałbym Cię zachęcić do sprawdzenia reszty naszej twórczości, oraz do subskrypcji bloga, by być na bieżąco. 

Fejsbuczek znajduje się w bocznym menu ;)

Do następnego wpisu!




Komentarze

  1. Nie tak dawno miałem okazję zamówić czytnik. Mam nadzieję, że szybko się przyzwyczaję do korzystania z niego i pochłaniania kolejnych książek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też chciałem ebook readera. Ale ja za mało książek czytam... Kuszące jest to, że wystarczy wpisać tytuł książki w google i mnóstwo można piracić i za darmo sobie czytać. Co oczywiście nie polecam.

    Dodaje blog do listy

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Odkopujemy moje stare opowiadanie || Pisarz Nie-dzielny

Call of Duty: Warzone - Wrażenia ze strefy wojny. || Gry wideo